Wielkimi krokami zbliża się termin otwarcia największej w Europie piłkarskiej imprezy. Dla nas jest to tym większa radość, że jesteśmy jej współorganizatorami. Zainwestowaliśmy w Euro 2012 według ostrożnych obliczeń przeszło sto dwadzieścia miliardów złotych. Jednakże w tej sumie mieszczą się również wydatki na autostrady, stadiony czy budowę nowych lotnisk. Są to inwestycje w infrastrukturę, która pozostanie nam na długie dziesięciolecia. Wszystkie te wydatki powinny nam się zwrócić, bowiem według obliczeń do Polski przyjedzie w trakcie trwania imprezy ponad osiem milionów turystów. Pozostawią po sobie dziesięć miliardów złotych i zapewnią nam reklamę naszego kraju. To powinno się już bezpośrednio przełożyć na polepszenie koniunktury w turystyce i zwieszone wydatki gości w naszym kraju. Również polskie firmy mają nadzieję zarobić na Euro 2012. Podpierają się reklamami z akcentem piłkarskim, co przekłada się na zwieszoną sprzedaż ich produktów. W ten sposób polska gospodarka i przemysł wykazują wzmożoną aktywność i zapewne w bieżącym roku jej wzrost będzie w dużym stopniu spowodowany tym sportowym wydarzeniem. Co najważniejsze, wszystko wskazuje na to, że również w naszym kraju wystąpi tak zwany efekt jojo. Pod tym określeniem rozumiemy trwającą dobrą passę w przemyśle, nawet do dwóch lat po zakończeniu wiodącego wydarzenia. Pierwszy raz zaobserwowano to w Barcelonie, która po zakończeniu Igrzysk Sportowych jeszcze przez cztery lata była bardzo popularnym miejscem przyjazdu wielu milionów turystów z całego świata.
Leave a Reply