Miałem piękny sen

Miałem piękny sen

Skończyłeś studia. Masz dyplom uczelni wyższej. Brawo. Jesteś wyjątkowy, a świat padnie do twych stóp. Przez całe studia imprezowałeś, ale zdawałeś egzaminy. To dowód na to, że jesteś geniuszem. Równie dobrze pójdzie ci na rynku pracy. Pracodawcy będą o ciebie zabiegać. W końcu czego nie dotkniesz zamienia się w złoto. Jesteś jak Midas. Mógłbyś aplikować na ogłoszenia, ale to poniżej twojej godności. Nawet nie śmiesz rywalizować z jakimś płotkami. Jesteś w końcu rekinem, prawdziwą grubą rybą. Pracodawcy sami cię znajdą. Będą o ciebie toczyć zaciekłe wojny. Nie musisz nawet pisać CV. Jest ponadto. Jednak masz swoje wymagania. Rozmawiasz dopiero, gdy padnie słowo 10 tysięcy. Za mniej nie wstajesz z łóżka. W końcu masz dyplom. Nie będziesz nawet negocjował. Od razu przedstawisz swoje żądania. Oczywiście służby samochód. Najlepiej, któryś model ferrari. Nie można zapomnieć o najszybszym laptopie i telefonie. To narzędzia pracy, które będą ci niezbędne. Jednak po dłuższym zastanowieniu dochodzić do wniosku, że lepiej żebyż założył własną firmę. Masz głowę pełną pomysłów i z pełną pewnością będziesz miliardem. Za kilka lat będziesz w stanie wykupić Apple i Samsunga. Na tym urwał się twój sen. był tak realny, że aż prawdziwy. Trzeba wstawać. Szybki prysznic, bo trzeba iść na kasę do McDonalda.