Właściciele praw autorskich zaciekle walczą z piratami. Przegrywają. Przeciętny obywatel postrzega ich jako chciwych ludzi. Jednak wczujmy się w ich rolę. Tworzą dany produkt. Poświęcili na to czas, energię i czasami oszczędności. Liczą, że to się im zwróci. Jednak ściągnięcie płyty, filmu, książki w sposób nielegalny pozbawia ich dochodów. Mają prawo do frustraci. To tak samo, gdyby ktoś ukradł ci samochód. Na pewno nie powiedziałbyś, że dobrze, niech kto inny się cieszy moją własnością. Jednak według najnowszych badań pobranie treści w sposób nielegalny nakręca sprzedaż. Jak to możliwe? Okazuje się, że potencjalny odbiorca zanim kupi produkt chce go sprawdzić. Nikt nie chce nabyć kota w worku. Można to porównać do jazdy próbnej. Idziesz do salonu lub kupujesz używany samochód. Dokładnie go oglądasz, czy wszystko jest w porządku. Od tego jest jazda próbna, aby sprawdzić jak się czujesz w samochodzie. Jeśli wszystko jest w porządku to je kupujesz. Tak samo robi większość piratów. Zanim kupią płytę czy film to najpierw sprawdzają czy warto. Co innego, że ceny za muzykę, filmy są zbyt wysokie. Przy polskich zarobkach nie stać ludzi, aby co miesiąc kupować nową płytę. Lepiej zarobiliby właściciele praw autorskich, gdyby wprowadzili ryczałtowany abonament na swoje dobra. Stała kwota w zamian za nieograniczony dostęp do treści.
Leave a Reply